Kajaki 2017
Piątek. “Przez twe oczy, twe oczy zielone oszalałem!” Ten romantyczny śpiew z Podlasia prowadził nas przez kręte zielone wody Narwi i doprowadził do Suraża, za którym zaczyna się Narwiański Park Narodowy. Ten etap jednak następnym razem… Może jeszcze się spotkamy: my, Narew i Zenek Martyniuk. Kończymy spływ, ale ostatni odcinek relacji jeszcze jutro! Pobudka dzisiaj wcześnie. Zaczynamy od Mszy Świętej. Po godzinie…
Czwartek. Och! Dla tych biwaków warto by było nawet rowami płynąć. Ale po kolei: Jajecznica na śniadanie wyśmienita. Śpi nam się coraz lepiej, więc… zaspaliśmy. Dzisiaj było dużo wiosłowania. Rzeka coraz szersza. Z ciekawostek rozmawiamy z miejscowymi (rozmowy są bardzo serdeczne), mijamy błękitną cerkiew w Kożanach, most z 1893 r. przeniesiony tutaj z Fordonu nad Wisłą i norki jaskółek brzegówek. Cel dnia: park linowy…
Środa. Koń zeżarł mi mapę. Kupiłem wodoodporną, ale nie okazała się konioodporna. Żuł ją przez pół minuty. Pewnie chciał się czegoś dowiedzieć: na przykład tego gdzie się znajduje. Ale do Ancutów nie dojadł, bo skończył 30 km na zachód od swojej pozycji. I teraz mam mapę na której koń zęby zjadł. Da się na szczęście nieposkładać. A skąd konie? Ze 30 pięknych półdzikich pasło…
Wtorek. Zmieniamy rzekę. Po niecałej godzinie wpływamy razem z wodami Narewki do Narwi. Za chwilę pierwsza atrakcja turystyczna spływu. Miejsce nadzwyczajne. Z daleka słychać melodię dzwonów i widać błyszczące kopuły cerkwi. Jak klejnot wśród bagien Narwi… Wita nas wyśmienicie zbudowana przystań. W sezonie służy kajakarzom, ale powstała, jako miejsce do którego wierni przychodzą z procesją w styczniu, żeby w święto Chrztu Pańskiego poświęcić wody Narwi…
Poniedziałek. Opuszczamy Siemianówkę. W stanicy kajakowej należącej do gm. Narewka cała ekipa czyści dla nas kajaki. Wszyscy pracują razem, każdy wie, co robić. Nam jeszcze daleko do takiego zgrania. Uczymy się pakować, wodować i wsiadać do kajaków bez wpadania do wody. Narewka okazała się podobna do… autostrady! Ale nie dlatego, że jest tutaj duży ruch. Jesteśmy sami i nikt przed nami nie wypożyczał…
Niedziela. Tutaj nikt nie griluje. Wszyscy palą ogniska! Niepowtarzalny – prawie cygański – klimat plaży, którą z jednej strony ogranicza sosnowy las, pełen namiotów i camperów, a drugiej obmywa zalew Siemianówka, ktorego tafla zajmuje o 1000 h więcej niż Wigry. Trzeba było wysiedlić i zalać osiem wsi. Do dzisiaj ludzie płaczą wspominając to co teraz jest pod wodą. Stoję na wieży…
Malina w Senegalu
Jan Paweł II wraca jak morska fala… Z samego rana pojawiła się siostra Ksawera. Dwie godziny opowieści, różnej treści. Między innymi wspomnienia sprzed 25 lat. Nuncjatura Apostolska i spotkane JP II z Polakami mieszkającymi w Senegalu, a szczególnie z mieszanymi rodzinami. Lata mijają a te wspomnienia są bardzo żywe, starzeją się wręcz jak wykwintne wino. Błysk w oczach, pąs na licach i ożywiona gestykulacja. Ot… Obiad…
Właśnie w tych dniach przypada 25. rocznica pobytu Jana Pawła II w Senegalu. Są wielkie uroczystości, a pamięć o tamtym ważnym wydarzeniu jest ciągle żywa, nie tylko wśród chrześcijan, ale również wśród muzułmanów. Udajemy się na Mszę do Katedry. Wielka pompa, przewodniczy emerytowany kardynał Dakaru Adrian Sarr, jest pięciu biskupów i Nuncjusz Papieski – Amerykanin o polskich korzeniach – Michael Banach, który chwalił się,…
Powoli trzeba już wyhamować… Spacer, więcej czasu dla siebie. Chłopcy pieką chleb w prostym piecu na węgiel drzewny. Zapach rozchodzi się po obejściu. Odwiedzamy Anię i Abubacar. Mieszkają w dobrej dzielnicy, powodzi się im. On skończył studia na Politechnice Warszawskiej. Ma swój biznes. Jest praktykującym muzułmaninem. Jego wspólnota chciała go nawet wybrać na imama. Modli się, jak nakazuje Islam, pięć razy dziennie. Obmycie…
Piątek to dla muzułmanów dzień modlitwy. Na mieście ruch znaczny. Odświętnie ubrani śpieszą, każdy do swego meczetu. Senegalski Islam jest niezwykle różnorodny. Tak jak na przykład w Tanzani Islam to monolit, tak tutaj każda grupa muzułmańska ma swoje święte miasto, gdzie udają się z pielgrzymkami. Są jeszcze duchowi przywódcy, czyli marabuci. Ich nauczanie może czasami dość znacznie od siebie odbiegać. I tak oto…
Msza, śniadanie i niekończące się odwiedziny po domach parafii ks. Leona. Odwiedzamy kolejne wioski, kolejne domy. Uderza mnie niesamowity pejzaż Senegalskich wiosek. Małe chatki ze słomianymi dachami. Dorośli, dzieci, zwierzęta wszystko żyje razem w niezwykłej harmonii. Na wsiach tylko niektóre dzieci chodzą do szkoły. Ks. Leon założył małą szkołę przy swojej parafii. Jedna klasa, dzieci w różnym wieku, młodsze i starsze są gościnnie. Uczy je…
Jest późny wieczór. Po dość męczącej podróży i dniu fascynujących spotkań leżę na ogromnym łóżku, pod gigantyczną moskitierą w wiosce Ndiendien, w środkowym Senegalu. Leje się ze mnie, bo tu już prawdziwa Afryka i, mimo że noc, mimo że luty, jest 30 stopni. Klepię w klawiaturę, a za oknem osły głośno i solidnie kopulują. Afryka się rozrasta… Jak się tu znalazłem? Rano, po mszy u sióstr Urszulanek w Thies, wyruszamy…
Można zadawać pytania o Senegal, przekażemy Malinie, który odpowie na wybrane 🙂 Oddaję głos Malinie. Rano, gdy jeszcze jest ciemno (dzień w Dakarze rozjaśnia się po 7.30), święcimy rowery i wyruszamy w trasę. Po drodze korek. Młodzi chłopcy między samochodami sprzedający sztuczne róże w foliowych opakowaniach. Taką różę kupi Andrea swojej żonie, o czym dowiemy się jedząc u niego kolację w Thres. Ten muzułmański kraj zwariował na punkcie…
Gdy przyjechałem uderzyła mnie tutejsza bieda. Teraz już wiem, że mieszkam w bogatej dzielnicy. Zatem dziś odpust parafialny w bogatej dzielnicy Dakaru. Po trzech dniach nocnych koncertów i zabawy Msza odpustowa. Kościół pełen ludzi (koło tysiąca?) Większość z nich dziwnie jednakowo ubrana. Każdy ma uszyte na własną modłę, ale z tego samego materiału. Na odpust parafie kupują ogromną ilość tego samego materiału i każdy szyje sobie kreację…
Poranna Msza Święta i zaraz wyprawa do centrum na zakup rowerów. Do wyboru pięć rodzajów. Jest z nami jeden z seminarzystów, który zna się na rzeczy. Szybka decyzja. Zostawiamy chłopaka z zakupionymi maszynami. On zajmie się transportem, a my ruszamy do domu innego z seminarzystów Michaela Toniego na przedmieścia Dakaru. Dwa dni temu, dość nieoczekiwanie zmarł mu ojciec chory na cukrzycę. Jedziemy złożyć kondolencje jego rodzinie, a szczególnie matce….
Jest wieczór. Godzina 10.00. Siedzę w swoim pokoiku, a za oknem lekki szum miasta, ledwo słyszalne cykady i ktoś bezlitości znęcający się nad perkusją. Chłód wieczoru sączy się oknem, a drzwi trzaskają w przeciągu. W miseczce herbata z limonką, a na stole garstka nerkowca kupiona na ulicy u prostej kobiety z okrutnie zepsutymi zębami. Tu wszyscy trzymają patyczki w ustach i nieustanie nimi czyszczą zęby. Ale efekty tych zabiegów są…
Wizyta w samym nowoczesnym centrum Dakaru. Wymieniamy pieniądze na rowery, co nie jest wcale takie proste. Centrum, tak od pierwszego piętra wzwyż, przypomina duże miasta europejskie, czy amerykańskie, ale ulica do pierwszego piętra to czysta Afryka. Ludzie żyją na ulicy. Tu robią wszystko: pracują, wypoczywają, śpią, myją się, spotykają, uprawiają sport. Szybko zrozumiałem o czym mówił Kapuściński w „Hebanie”, że w Afryce biały kolor…
W Afryce pozdrowienia są bardzo ważne. Wszyscy witają się tu arabskim pozdrowieniem: “Asala mele cum”, co znaczy: „Pokój z tobą”. Odpowiada się: „Male cum salam”, co oznacza potwierdzenie. W języku wolof dodaje się zaraz pytanie: : “Na nga def ?” czyli “Co robisz?”, odpowiada się na nie: “Maa ngi fi rek”, co można przetłumaczyć: „Po prostu tutaj jestem.” Dla nas, skłonnych do skomplikowanych odpowiedzi,…
Podróż świetnie zorganizowana, ale dużo dłuższa niż myślałem, bo nie uwzględniłem zmiany czasu. Z Paryża do Dakaru jest jednak daleko. Pierwsze, co mnie uderzyło w Senegalu, zaraz po wyjściu z samolotu, to zapach, trochę podobny do tego w Burgundii, gdy docierało gorące powietrze z Afryki. Zapach niepowtarzalny do niczego innego niepodobny, ale dla mnie miły. Kojarzy mi się z ziemią, piaskiem, morzem i czymś jeszcze, co dominuje, ale pozostaje nienazwane. Drugie…