…wychodząc odczuwałam pokój serca, a przez całe nabożeństwo towarzyszyło mi poczucie niesamowitego poruszenia i jednocześnie spokoju wewnętrznego.
Wyciszenie, modlitwa, wspólnota, śpiew, odpoczynek po całym tygodniu, wytchnienie – właśnie tego wszystkiego można było doświadczyć w miniony piątek na Drodze Krzyżowej poprzez modlitwę kanonami Taizé oraz adorację krzyża.
Prostota, spokój, poczucie silnej więzi z Bogiem, to wszystko, co zawsze towarzyszy nam przy modlitwie Taizé, a także powtarzanie prostych kanonów, które przeprowadziły nas przez całą Mękę Pańską. Jeżeli się z czymś zmagasz, nie radzisz, masz problemy to przyjdź i adoruj krzyż, który jest źródłem miłości. „Ty nas miłujesz, Tyś źródłem życia” – śpiewaniem tego kanonu rozważaliśmy pierwsze dwie stacje Męki Pańskiej. Kontemplacja, cisza oraz odpowiednio dobrane kanony były rytmem naszej modlitwy aż do samego końca Drogi Krzyżowej. Poprzez adorowanie krzyża mogliśmy całkowicie zawierzyć się Jezusowi, oddać mu swoje ciężary, problemy, wszystko z czym kompletnie nie możemy sobie poradzić. „Ty dasz mi pokój serca, Panie mój, bo Tyś zbawieniem mym. Tak w Tobie znajdzie pokój dusza moja i uciszy się” – śpiewała schola mniej więcej w połowie rozważań.
Na zakończenie Drogi Krzyżowej wspólnie zaśpiewaliśmy: „Nunc dimittis servum tuum Domine, secundum verbum tuum in pace”, czyli „ Teraz, Panie, pozwól odejść swojemu słudze w pokoju”. Chociaż pierwszy raz przeżywałam w ten sposób Drogę Krzyżową, to wychodząc odczuwałam pokój serca, a przez całe nabożeństwo towarzyszyło mi poczucie niesamowitego poruszenia i jednocześnie spokoju wewnętrznego. Modlitwa Taizé jest dla mnie stosunkowo czymś nowym – poznałam ją dopiero na studiach, właśnie w Maciejówce, ale za każdym razem kiedy przychodzę, aby wspólnie z innymi modlić się w tej formie, towarzyszą mi głębokie emocje, a w sercu przypominają mi się obrazy które silnie na mnie działają. Jest to dla mnie czas całkowitego zawierzenia się Jezusowi i tak jak wcześniej wspomniałam oddania Mu tego, z czym sobie nie radzę, albo co sprawia mi trudności.
Jeżeli ktoś chciał podzielić się tym co przeżył to miał taką okazję w małej grupce, w której rozmawialiśmy na temat swoich odczuć i tym co nam towarzyszyło w trakcie przeżywania modlitwy. Poruszyliśmy na niej trzy tematy. Zaczęliśmy od tego co było dla nas najistotniejsze w czasie adoracji, co z niej dobrego wynieśliśmy. Potem przeszliśmy do dwóch zaproponowanych pytań.
Czekam na kolejną modlitwę Taizé – już 6. kwietnia w piątek o godzinie 20:00. Będzie to tuż po świętach Zmartwychwstania. Dobrze jest razem być przy źródle naszej Radości.